środa, 11 stycznia 2012

 Przemysław Grochal II b                                                      
                                                       Recenzja

Jadąc do kina oraz wysłuchując niechętnie prelekcji nie spodziewałem się dzieła wybitnego. Wręcz przeciwnie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały mi, że „Klucze do domu” okażą się kolejnym ckliwym dramatem, w którym odczuwać będzie się wymuszone wzruszenie. Natomiast film okazał się zdecydowanie czymś więcej niż tylko kolejną nudną historią.
Niebanalną historię i ciekawe relacje między bohaterami sugeruje już sam początek. Piętnastoletni, niepełnosprawny Paolo spotyka po raz pierwszy swego ojca, Gianniego. Co dziwne, chłopiec wydaje się ufny, co daje szanse na poprawienie relacji między nimi. 
Zdecydowanie na plus zasługuje pewien poziom realizmu. Ojciec, który nigdy nie miał styczności z niepełnosprawnymi, ma problemy opieką nad Paolo. Wymaga to od niego cierpliwości i wytrwałości. Podtrzymuje go przy tym wola zadośćuczynienia, odpokutowania swej ucieczki od problemów.
Oczywiście nie było to dzieło wybitne. Brakowało mu dociągnięcia tej głębi. Skupiono się tylko na wątku głównym, odpuszczając sobie to wątki poboczne, lub pozostawiając je ubogimi. Osobiście brakowało mi muzyki, która podkreśliłaby powagę konkretnej sceny. Te pozornie nieistotne wady, zdecydowanie osłabiają ocenę końcową tego filmu.
    Na zakończenie, pragnę dodać, że wiele osób nie zgodzi się z moją recenzją. W większości po prostu nie zrozumieli oni filmu. To trochę smutne, ale niepełnosprawność w naszych czasach jest wyśmiewana. I to właśnie mogło wypaczyć czyjeś pojęcie o tym filmie, przez co został uznany za słaby. Zupełnie się z tym nie zgadzam, gdyż mi się ten spodobał.
                                                                                                                                          Ocena:7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz